Ja też z oceną czekałem ponad miesiąc od zakupu.To moja pierwsza gitara stylu vintage i musialem się z nią zwyczajnie oswoić.Szukałem przeciwieństwa do mojego strata modern z serii am deluxe (2-kolorowy sunburst z klonową postrunnicą na przetwornikach bezszumowych SCN). Ten stratocaster Mike McCready jest dokladnym przeciwieństwem.3 kolorowy sunburst, 21 progów, palisander, vintage most i tunery i brum przetworników... bo tak powinno być w stylu vintage, ale przez to brzmienie jest klasyczne i wg mnie nie do osiągnięcia na noisslesach. Wygląd w stylu relic jest bardzo dobrze zrobiony jak na produkcję seryjną. (wiemy ile kosztował true relic w custom shop w liczbie 60 egzemplarzy :) futerał też ma świetny w stylu vintage. Jedyna wpadka w moim egzemplarzu to siodełko. Było wklejone minimalnie, do brzegu podstrunnicy i praktycznie wisiało w powietrzu, pod spodem był prześwit. Nie chciałem z tego powodu odsyłać na wymianę by generować zbędny ślad węglowy przez kurierów.Siodełko wymienił mi mój lokalny serwis.
Bardzo lubię ekspresję Mike McCready na scenie i jak w 2000 roku widzialem Pearl Jam na żywo w Katowicach to powiedziałem sam do siebie, że stratocaster to najlepsza gitara na świecie a ten szczególnie podrapany zapadł mi w pamięci już na lata. Po 25 latach mogłem sobie też takiego kupić. Bajka. Brzmieniowo i z wyglądu mistrzostwo świata. Poza wpadką z siodełkiem ogólnie jestem zadowolony, nawet jeżeli to tylko Meksyk choć cena jak USA. No ale sentymenty kosztują :-)